Ze strony Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wyczytać można że pojawił się projekt zmian w ustawie o podatku dochodowym od osób fizycznych oraz prawnych.

W punkcie 7 projektu przeczytać możemy

Uregulowanie w podatku dochodowym skutków obrotu walutami wirtualnymi
Proponuje się w podatku dochodowym od osób fizycznych zaliczenie przychodów osiąganych z obrotu walutami wirtualnymi do przychodów z kapitałów pieniężnych, nawet wtedy, gdy osiągane będą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Do przychodów z obrotu walutami wirtualnymi nie będą zaliczane przychody podmiotów prowadzących działalność gospodarczą polegającą na świadczeniu usług np. w zakresie wymiany walut wirtualnych i środków płatniczych i wymiany walut wirtualnych na inne waluty wirtualne. Opodatkowaniu będzie podlegał dochód, co oznacza, że uwzględniane będą wydatki związane z obrotem walutą wirtualną. W podatku dochodowym od osób prawnych przychody te stanowić będą zyski kapitałowe. Rozwiązania w obu ustawach będą analogiczne w zakresie zasad ustalania przychodów, kosztów oraz dochodów (strat).

Oznacza to przede wszystkim obniżenie stawki podatku z 32% na 19% dla osób, których dochód przekroczy próg podatkowy 85 528zł. Z założeń projektu wynika jednak jedna zmiana na niekorzyść. Mianowice traderzy, którzy np. prowadzą jeszcze inną działalność (np. programistyczną) nie będą mogli kompensować ewentualnych strat z transakcji kryptowalutowych z dochodami z innej działalności. Jednak giełdy i kantory będą mogły kompensować to jako działalność operacyjną.

Jest to dobry sygnał że sprawa cywilizowanych regulacji idzie w dobrym kierunku, nie są one zapewne takie jakie chciałaby widzieć większość z nas bo dobre regulacje to takie, które zachęcałby branże blockchain niższymi podatkami by być konkurencyjnym i jednocześnie zapewniając większe bezpieczeństwo klientów. 

Za projekt odpowiedzialny jest Podsekretarz Stanu Paweł Gruza. Nie jest jeszcze pewne czy projekt przejdzie w takim kształcie, jeśliby jednak tak się stało to wprowadzenie go ma nastąpić w 3 kwartale tego roku.

Dzisiaj 4 czerwca w siedzibie Komisji Nadzoru Finansowego odbyło się spotkanie organizacyjne grupy do spraw Blockchain.

Dziwne wydaje się organizowanie tego typu zespołu, kiedy jednocześnie KNF wystartował z kolejną akcją ostrzegającą przez kryptowalutami. Do udziału w grupie zaproszono czołowe polskie firmy i organizacje pozarządowe z tego rynku m.in. Izba Gospodarcza Blockchain i Nowych Technologii (IGBINT)
Polskie Stowarzyszenie Bitcoin, InPay czy giełdy Bitmarket i BitBay. W spotkaniu uczestniczyli także przedstawiciele Ministerstwa Finansów i NBP.

Spotkanie poprowadził Przewodniczący KNF Markek Chrzanowski i dyrektor departamentu ds. fintech Artur Granicki.

Grupa ma zostać podzielona na mniejsze zespoły, które będą pracować nad następującymi tematami: technologia sieci bloków w kontekście AML, komponenty architektury DLT/Blockchain, metody osiągnięcia konsensusu, rodzaje sieci DLT, aktywa wirtualne, smart kontrakty, giełdy i kantory kryptowalutowe oraz ograniczenia i wyzwania rynku Blockchain.

Zadaniem grupy ma być przygotowanie raportu dotyczącego technologii Blockchain, kryptowalut, tokenów oraz ICO, oraz edukowanie Polaków w tych tematach.

KNF kilkukrotnie podkreślał, że ich celem nie było i nie jest straszenie Polaków kryptowalutami, a jedynie ostrzeganie przed nieuczciwymi projektami na tym rynku. Osobiście mam jednak inne odczucia.

Wykonany raport ma być podstawą do dalszych prac legislacyjnych.

Artur Granicki podczas spotkania powiedział, że “na dniach” KNF ma wydać oświadczenie, zgodnie z którym prowadzenie w Polsce firmy zajmującej się kryptowalutami jest legalne.

Lech Wilczyński, Polskie Stowarzyszenie Bitcoin i InPay oraz Sylwestr Suszek z BitBay poruszyli temat problemu z zakładaniem kont w polskich bankach przez firmy kryptowalutowe. KNF obiecał wypracować odpowiednie regulacje dla tego problemu, powstaną one na bazie raportu. 

Jak już pewnie słyszeliście Ministerstwo Finansów wydało komunikat o obowiązku odprowadzania podatku PCC od kryptowalut. Jak to się ma do prawa obowiązującego w Polsce oraz do zdrowego rozsądku dowiesz się z dalszej części artykułu.

Czym jest PCC?

PCC to podatek od czynności cywilno prawnych, wg. Ministerstwa wymagane jest aby odprowadzać go od każdej transakcji nawet pomiędzy krypto a krypto.

Podajmy przykład:

Ktoś posidający 15 000 zł w krypto na giełdzie 50 razy kupił oraz 50 razy sprzedał w ciągu dnia, wychodzi na to że ma do zapłaty 8284 zł pomnożone przez 30 dni i uwzględniając dochody daje to 500 000 zł. Jednak nawet jeśli ktoś ponosi straty to równiez musi płacić PCC!

Teraz przykład rozliczania:

100.000 transakcji x 3 strony druku PCC to daje 300.000 kartek papieru podzielić na 500 stron (ryza) to daje 600 ryz papieru. Ryza ma ok 5 cm grubości czyli jak postawimy je jedna na drugiej to daje nam ok. 30 m. Koszty takiej sterty papieru to pewnie coś ok. 6000-8000 zł. Teraz sprawdźmy jeszcze jeden element tej operacji czyli czas na wypełnienie. Załóżmy, że wypełnienie zajmie 30 sekund czyli 100.000 razy 30 s. 3.000.000 podzielmy to na 60s i mamy 50.000 minut podzielmy to na 60 minut i mamy ok. 833 godziny podzielmy to na 8 roboczych godzin i mamy 104 robocze dni zakładając 20 dni roboczych w miesiącu mamy ok 5 miesięcy wypełniania formularza. No a jak już dostarczymy tą makulaturę do Urzędu to jeszcze musi to ktoś sprawdzić i wprowadzić do systemu. Powodzenia.

Dochody z handlu kryptowalutami należy rozliczać tak jak zyski ze sprzedaży praw majątkowych, a więc doliczyć do innych dochodów i objąć skalą podatkową. Ale resort dołożył parę nowości, które mocno zmieniają sytuację podatników. Przykładem może być fakt, że resort finansów stwierdził, że jeśli ktoś jest przedsiębiorcą i zajmuje się obrotem kryptowalutami, to faktycznie nie może udokumentować kosztów. Otóż „podatnik może dokonywać w podatkowej księdze przychodów i rozchodów zapisów wyłącznie na podstawie ściśle określonych dokumentów, takich jak np. faktury czy rachunki. Z tych względów dokumenty w postaci np. wyciągów z historią transakcji giełdowych z internetowej giełdy kryptowalut, czy wyciągów z kont bankowych z historia transakcji nie stanowią dowodów księgowych w rozumieniu przepisów i przychody oraz koszty uzyskania przychodu udokumentowane wyłącznie w ten sposób nie mogą zostać zaewidencjonowane w podatkowej księdze przychodów i rozchodów”.

Pozornie to sprytny sposób zwiększenia opodatkowania tych, co do działalności gospodarczej wpisali sobie obrót kryptowalutami, ale faktycznie jest to rozwiązanie dość niemądre. Przede wszystkim jeśli resort finansów kwestionuje dokumenty, potwierdzające koszty, to jednocześnie kwestionuje też dokumenty wystawiane przez te same podmioty, potwierdzające DOCHODY. Aby zarobić na kryptowalucie, należy ją zakupić, tymczasem resort finansów właśnie zdecydował się na rozwiązanie, wg którego nie można udowodnić zakupu.

Oczywiście, brak dokumentów nie uniemożliwi fiskusowi zażądania większego podatku, ale sprawa będzie trudna do obrony przed sądem administracyjnym. Resort bowiem będzie musiał pokazać, czemu wierzy dokumentom pokazującym przychód, a nie wierzy dokumentom pokazującym koszt.

Warto dodać – bo może nie wszyscy wiedzą – że niektóre z giełd kryptowalut funkcjonujących w Polsce mają zgodę KNF na działanie w zakresie instytucji płatniczych. Wychodzi więc na to, że MF będzie musiało udowodnić przez sądem administracyjnym, że instytucja nadzorowana przez KNF (której członkiem jest przedstawiciel MF) wystawia niewiarygodne dokumenty. To będzie bardzo niełatwe.

W wytycznych, opublikowanych przez MF, jest także poważny błąd. Do niedawna wdawało się, że sprawa rozliczania zysków z handlu kryptowalutami jest jasna. Ale to się zmieniło, bo całkiem niedawno pojawiła się definicja kryptowalut. Definicja, przygotowana przez Ministerstwo Finansów, która została całkowicie zignorowana przez Ministerstwo Finansów.

Otóż w uchwalonej w tym roku ustawie o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy zostało zapisane, że ilekroć mówi się o „walucie wirtualnej – rozumie się przez to cyfrowe odwzorowanie wartości, które nie jest: a) prawnym środkiem płatniczym emitowanym przez NBP, zagraniczne banki centralne lub inne organy administracji publicznej; b) międzynarodową jednostką rozrachunkową ustanawianą przez organizację międzynarodową i akceptowaną przez poszczególne kraje należące do tej organizacji lub z nią współpracujące; c) pieniądzem elektronicznym w rozumieniu ustawy z dnia 19 sierpnia 2011 r. o usługach płatniczych; d) instrumentem finansowym w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o obrocie instrumentami finansowymi; e) wekslem lub czekiem – oraz jest wymienialne w obrocie gospodarczym na prawne środki płatnicze i akceptowane jako środek wymiany, a także może być elektronicznie przechowywane lub przeniesione albo może być przedmiotem handlu elektronicznego”.

Wprawdzie definicja mówi głównie o tym, czym waluta wirtualna nie jest, ale jednak pojawia się i fragment, w którym mówi się, że jest to „cyfrowe odwzorowanie wartości”. Bardzo jestem ciekaw, jak resort z tego „cyfrowego odwzorowania wartości” zrobi prawo majątkowe. I to jeszcze biorąc pod uwagę fakt, że pojawia się w przepisie słowo „waluta”, która ma również swoje określone znaczenie, bardzo odległe od tego, jakie wiąże się z prawem majątkowym, gdzie w grę wchodzi m.in. własność intelektualna.

Wydaje się więc, że nie do obrony przed sądem będzie kolejny punkt, jaki znalazł się w wyjaśnieniach resortu co do rozliczenia zysków z handlu kryptowalutami – ten, w którym MF żąda podatku od czynności cywilno-prawnych. Jeśli uznać, że kryptowaluta to prawo majątkowe, to rzeczywiście, podatek PCC się należy. Ale jeśli mamy definicję kryptowaluty – a mamy ją dzięki resortowi finansów – to PCC pobierać nie wolno. I przypomni to ministerstwu pierwszy sąd administracyjny, do którego taka sprawa trafi.

Tymczasem wprowadzenie PCC ma taki skutek, że podatnik mógłby zapłacić gigantyczny podatek od samego obrotu i to w sytuacji, kiedy nie zarobiłby ani grosza. Inna sprawa, że podatek powinien być płacony na podstawie dokumentów, których wiarygodność zakwestionowało samo Ministerstwo Finansów. Bo tylko na podstawie wyciągów z historii transakcji na internetowej giełdzie kryptowalut można wyliczyć podstawę opodatkowania oraz potwierdzić, że w ogóle powstał obowiązek podatkowy.

To, co pojawiło się na stronach MF pod tytułem „Skutki podatkowe obrotu kryptowalutami w PITVAT PCC”, jest jakimś przedziwnym tworem, w którym nic nie trzyma się kupy i który przeczy wręcz obowiązującym aktom prawnym. Ewidentnie widać, że resort finansów postanowił uderzyć w obrót kryptowalutami i zrobić to bardzo mocno. Tyle że faktycznie uderzył sam w siebie. Po pierwsze dlatego, że odstraszył uczciwych podatników od wykazywania dochodów z kryptowalut, czyli obniżył dochody budżetu. Po drugie dlatego, że okazało się, że urzędnicy resortu finansów nie znają definicji, które ten resort sam stworzył. Po trzecie zaś dlatego, że z nie wiadomo jakiego powodu użył podatków, aby zakazać działalności, która w świetle polskiego i europejskiego prawa jest dozwolona.

Wszystkim zainteresowanym kryptowalutami zalecamy dołączenie się do akcji protestacyjnych organizowanych przez różne grupy, największe z nich to: 

 Nie będą nas okradać - krypto społeczność strajkuje lub NIE dla PCC od kryptowalut

Oficjalnie jako redakcja bitcoin-online.pl dołączamy do akcji protestacyjnej.

Dostępna jest równiez petycja online: STOP regulacjom rynku kryptowalut

AKTUALIZACJA:

Z ostatniej chwili, Ministerstwo Finansów na Tweeterze:

  

Źródło pomocne przy pisaniu artykułu: wgospodarce.pl

 

Bitbay

 

Reklama